Polska z szansą na opóźnienie podatku klimatycznego ETS2

Podczas ostatniego szczytu Unii Europejskiej Polska zdołała przeforsować zapisy, które mogą pozwolić na przesunięcie w czasie wprowadzenia tzw. ETS2 – systemu handlu emisjami CO₂ obejmującego budownictwo i transport. Dla rządu to nie tylko kwestia gospodarcza, ale i polityczna, bo nowe przepisy miałyby wejść w życie w roku wyborczym 2027.

Rewizja zamiast daty – dyplomatyczny sukces Warszawy

Polska od miesięcy zabiega o trzyletnie opóźnienie wejścia w życie ETS2, argumentując, że jego skutkiem byłyby wyższe koszty ogrzewania mieszkań i wzrost cen paliw. Jak informuje RMF FM, podczas dyskusji unijnych przywódców ton rozmowy uległ zmianie – coraz więcej państw podnosiło potrzebę ograniczania cen energii zamiast wprowadzania nowych obciążeń. W efekcie, w konkluzjach szczytu znalazł się zapis o „rewizji ram wdrożenia ETS2 we wszystkich aspektach”, co – zdaniem polskich dyplomatów – otwiera drogę do przesunięcia terminu rozpoczęcia programu.

Wśród krajów popierających stanowisko Warszawy znalazły się Słowacja, Węgry, Cypr i Bułgaria. Dla tych państw, podobnie jak dla Polski, unijny system handlu emisjami w nowej formie oznaczałby dodatkowe obciążenia dla gospodarstw domowych i lokalnych rynków energii.

Tusk: „Rewizja to nasz kluczowy zapis”

Podczas briefingu po zakończeniu posiedzenia Rady Europejskiej premier Donald Tusk potwierdził, że udało się obronić ten fragment konkluzji. „Udało nam się wpisać kluczowe dla nas słowo – rewizja. To oznacza możliwość przełożenia lub zablokowania wejścia ETS2 w życie w 2027 roku” – podkreślił szef rządu. Jak dodał, nie jest to jeszcze gwarancja przesunięcia, lecz istotny krok w kierunku jego uzyskania.

W kuluarach mówi się, że gdyby zapis został usunięty, Polska była gotowa nawet zablokować cały szczyt. W tym kontekście utrzymanie słowa „rewizja” można uznać za realny sukces negocjacyjny – symboliczny, ale z potencjałem na konkretne skutki finansowe dla milionów europejskich gospodarstw.